Uwe Boll

3,9
925 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Uwe Boll

To, co się działo z Bollem przez te wszystkie lata jest niespotykane. Mógłbym się założyć, że znaczna większość ludzi, którzy wystawili Uwemu pałę na Filmwebie nie widziało ani jednego z jego filmów. Dlaczego? Bo ktoś tam gdzieś kiedyś pisał że Boll debil xd

Jeśli jesteś jedną z tych osób, to może byś tak zaczął myśleć samodzielnie i przestał traktować Internet/prasę/cokolwiek jako wyrocznię, co?

Jak osoba posiadająca doktorat z literatury może być tępa?

Jak reżyser-idiota mógłby zatrudnić do swoich produkcji Stathama, Liottę, Kingsleya, Madsena, Slatera? Jak mógłby przez tyle lat nagrać tyle filmów?

Odpowiedź jest prosta – jego filmy zarabiają. Kręci szybko, sprawnie i tanio. Z jego słów wynika, że licencje gier nie są drogie, dzięki czemu może zaoszczędzić na promocji i kręcić takie rzeczy hurtowo. A że, tak jak sam Uwe stwierdził, niektórzy po ekranizacji House of the Dead spodziewali się drugiej Listy Schindlera, zaczęła się fala pomyj wylewanych na jego łeb. Pewnie nie pomogło mu to, że wygląda jak łysy troll, ma niemiecki akcent i nietypowe poczucie humoru. ;]

Nie znam żadnego naprawdę dobrego filmu opartego na grze. Przyczyna tego również jest prosta – fani gier to głównie młodzież. Młodzież ma czas, żeby ubóstwiać jakiś tytuł, i pójdą do kina zobaczyć ich ukochane dzieło w wersji filmowej, choćby było najgorszą szmirą. Dlatego krytycy Bolla to głównie nastolatkowie, nie mający żadnych zahamowań w wyzywaniu go od najgorszych, tworzący petycje o zakazanie mu tworzenia filmów. A Uwe - nie ma żadnych złudzeń co do poziomu swoich ekranizacji, przy czym to on zarabia niemałe pieniądze wykonując swój wymarzony zawód. Może trzeba się zastanowić, kto tu jest tym debilem?

Miałbym to gdzieś gdyby rzeczywiście kręcił tylko słabe filmy, ale jest jeszcze jedno – zdarza mu się zrobić naprawdę dobre rzeczy! Po całkiem fajnym Postalu obejrzałem sobie Stoica. Spodziewałem się jakiegoś śmiesznie słabego filmu, a dostałem jeden z najmocniejszych obrazów, jakie w życiu widziałem. Gdy skończyłem to oglądać byłem zdruzgotany. I to jest ten najgorszy reżyser na świecie?

Bo Uwe pracuje w ten sposób, że kręci te swoje ekranizacje gier i zarabia na nich pieniądze, ale od czasu do czasu tworzy w pełni autorskie filmy. Filmy, do których się akurat przykłada, są surowe i bezkompromisowe. Zdarzają mu się słabsze momenty, jakieś wpadki techniczne, ciency aktorzy, ale to i tak ciekawa alternatywa dla blockbusterów z Hollywood. Oprócz wymienionych Postala i Stoica, mogę jeszcze z czystym sumieniem polecić Darfur, Rampage i jego sequel, który wyszedł kilka dni temu.

Na koniec - Uwe z wywiadów wydaje się być w porządku facetem z dystansem do siebie, szczerym i twardo stąpającym po ziemi. Nie ma drugiego tak opluwanego reżysera, mimo tego on dalej robi swoje, i za to mam do niego wielki szacunek.

macmat55

Krytyką w stylu "Uwe to debil powiesic- byle nie robił filmów" nie ma co polemizować. Zazwyczaj są jedynie świadectwem że jedynym debilem w towarzystwie jest właśnie ten który komentarz zamieścił.

Jednak również z heroiczna obroną Bolla się nie zgodzę ale gratuluję odwagi.
Większość jego filmów to naprawdę jest zbrodnia. Kryminał. Amatorszczyzna. Dlatego dziw bierze że facet naprawdę studiował i fachu faktycznie się uczył. Jednak talentu to on nie ma za grosz.
Wychwalanego przez Ciebie Stoica nie oglądałem więc nie będę się wypowiadał, jesli będę miał okazję to obejrzę. A raczej postaram się obejrzeć bo jak na razie nie sprostałem żadnemu z jego "dzieł". Po prostu szkoda zycia a naprawdę próbowałem. Jednak po prostu tego oglądać się nie da. 15- 20 min to maks. Taki jest czas do wrzenia kory mózgowej przy filmach Bolla.

Co do jego inteligencji, która tu wymieniasz tez chodzą różne legendy. Podobno dla niego argumentem czy jego film był dobry czy nie jest argument pięści. no cóż tu dodać...
Że krytykuje go rzekomo młodziez.... też nie. Gry ekranizowane przez niego to tytuły, które pojawiły się jakiś czas temu i ludzie którzy zagrywali się w nie na smierć to już dorosłe osoby. A Boll zniszczył coś co w pamięci zapisało im się złotymi literami jako dobra i klimatyczna rozrywka.

Jeśli Ci się bezie chciało tu masz całkiem porządną dawkę info o naszym herosie i jego - jak to określiłeś - dystansie do siebie i swojej pracy. Też nie wygląda to różowo
http://www.gaminator.tv/news/tag/uwe-boll

Aha i jeszcze Twój koronny argument "jego filmy zarabiają"...no cóż

http://gadzetomania.pl/1136,10-najgorszych-filmow-na-podstawie-gier-gnioty-ktore -nie-powinny-nigdy-powstac

To akurat nie tylko o Bollu ale jest go tam naprawdę duuuużo i dobitnie jest pokazane że jego filmy to porażki nie tylko dla krytyków czy fanów ale także dla finansów. Wielką zagadką pozostaje zatem skąd się biorą finanse na jego filmy i kto za to płaci.

Ja sam oceny nie daję ponieważ mam zasadę że oceniam to co oglądnę od deski do deski. Ale Uwe Boll i jego twórczość pozostanie dla mnie czarną dziurą. Strefą w którą będę się starał nie zapuszczać.

air87

Właśnie potwierdzasz to, co napisałem - swoją opinię o Bollu bazujesz na jego słabych filmach o grach i na tym, co o nim piszą w serwisach internetowych, które zrobiły sobie z niego chłopca do bicia. Trochę jak z Korwinem jeszcze sprzed jakiegoś czasu - można zrobić wywiad, gdzie przez godzinę będzie gadał z sensem, ale w nagłówkach i tak znajdą się jakieś dyskredytujące, wyjęte z kontekstu fragmenty wypowiedzi.

Dalej pewnie chodzi ci o ten pojedynek bokserski z krytykami. Cóż, on sam nikogo nie zmuszał do wzięcia w tym udziału. Cała ta akcja była elementem kampanii reklamowej Postala, którą potraktowano zbyt serio.

Wiadomo też, że nie tylko dzieci grają w gry, ale gdy ktoś robi słabą ekranizację książki, chyba nigdy nie wywołuje to takich emocji jak przy ekranizacjach gier. Jest mnóstwo fanów gier, którzy traktują je jak jakąś świętość - nie warto dać sobie spokój? Nikt nie każe ich oglądać, a twoja ulubiona gra jest wciąż twoją ulubioną grą.

A rankingi box office nie uwzględniają wydań DVD, a dla takich filmów jest to większość przychodów.

Naprawdę, polecam ci obejrzeć któryś z filmów które proponowałem i zapomnieć, że nakręcił je Boll, bo można się naprawdę miło zaskoczyć.

Jeśli możesz poświęcić 20 minut, polecam też całkiem fajny wywiad z Bollem - http://loadingreadyrun.com/videos/view/330/An-Interview-with-Uwe-Boll

macmat55

http://stopklatka.pl/wywiady/-/56079697,wlosi-powinni-zastrzelic-berlusconiego-u we-boll-w-stopklatce

macmat55

Filmu Uwego nie zarabiają w "klasyczny sposób". Znanym od dawna jest fakt iż wykorzystuje dziurawe prawo podatkowe swej ojczyzny aby mieć kapitał więc ostatecznie traci na nie "grosze".
"Stoica" nie widziałem ale "Postala" już tak.... eh. Jestem na świeżo po "Dungeon Siege". W grę nie grałem, podszedłem do produkcji neutralnie i jestem pod wrażeniem jak można było zepsuć film przy takim dobrodziejstwie materiału jaki miał do swej dyspozycji. Szanuje go za zapał, że realizuje swoją pasje (za "psie pieniądze") ale reżyser z niego marny. Ba, widziałem amatorskie produkcje z zerowym kapitałem, które były lepiej zrealizowane niż "Dungeon Siege".

Martin von Carstein

to prawo zostało zmienione w 2005 roku. http://en.wikipedia.org/wiki/Uwe_Boll#Financing
nie chce mi się polemizować z argumentami opartymi na jego filmach o grach, już pisałem co o nich sądzę.

macmat55

Ze 100% zmniejszono do 50%, człowiek jest wręcz ciekaw ile z tego było "kreatywnie księgowane". Tym niemniej jeżeli chodzi o zarabianie (uczciwe) masz akapit wyżej - Dungeon Siege zarobił 10 mln, a kosztował 60mln.

Gdyby definitywnie zlikwidowano ten kruczek problem sam by zniknął i Boll albo robiłby (a przynajmniej usiłowałby) filmy przyzwoite albo dałby sobie spokój.

Filmy oparte na grach stanowią gros jego twórczości więc wiesz... jeden "Stoic" wiosny nie czyni skoro Uwe idzie głównie w prostą komercje. Da się zrobić dobre ekranizacje gier i komiksów ale trzeba jednak coś umieć.

Oczywiście nie uważam U.B za tępaka jednakże jako reżyser właściwie nie istnieje.

Martin von Carstein

a gdzie tu jest problem? czy on robi komuś krzywdę swoimi filmami? skoro je kręci, to znaczy, że istnieje na nie popyt. jedni lubią mcdonald's, drudzy wykwintne restauracje. w jednym z wywiadów boll powiedział, że podsuwa swoim inwestorom po kilka projektów filmów, a oni wybierają ten, który powinien się najlepiej sprzedać. na tym polega kapitalizm, tak działa boll - biznesmen.

lubię filmy bolla w które wkłada serce - te, które wymieniłem w poprzednich postach, natomiast część jego twórczości o której napisałem w powyższym akapicie mnie nie interesuje. po co się nią przejmować?

macmat55

Popyt? To jest wręcz zaprzeczenie "filmowego rozumienia popytu", gdzie na piedestale stoi widz... nie kreatywny inwestor, z równie kreatywnym księgowym wpisującym w rachunki pilśnie jako cydr... czysta spekulacja, bo przecież w normalnym kraju przy stratach jakie generują filmy np. Max Schmeling (nie oparty na żadnej grze) trudno zarobić.
Dobrze, to się nimi nie przejmuj ale proszę - nie pisz głupocie tłumów, która patrzy na całokształt twórczości reżysera... nie 3-5 udanych filmów, które niestety są jedynie przebłyskiem w morzu szamba. Po co obrażać ludzi?

Martin von Carstein

tyle, że każdy używa kruczków prawnych na swoją korzyść, a nie każdy jest na tyle uczciwy, żeby to przyznać. wychodzisz z założenia jakby te filmy zarabiały wyłącznie na oszukiwaniu państwa niemieckiego - nie uważasz, że to by było nieco za proste, a za Bollem poszły by setki innych "biznesmenów"? jego firma producencka dystrybuuje filmy na dvd na cały świat, to jest większość jego przychodów, których, jak już pisałem, nie uwzględniają rankingi box office. za pieniądze, które boll zarabia na złych filmach, kręci filmy dla siebie, nie przynoszące takich dochodów. bez tych złych filmów nie mógłby nakręcić tych, które oglądałem z przyjemnością, więc dlaczego te pierwsze miałyby mi wadzić? on jest reżyserem, to jest jego zawód. musi zarabiać pieniądze.

nie uważam, żeby fakt, że większość jego filmów jest o grach, miał jakieś znaczenie. w tych filmach nie pokazał swoich umiejętności. ja cenię go za to, co jest ważne - czyli za to, co potrafi. jego reputacja interesowała mnie, gdy jeszcze nie widziałem jego filmów; teraz jest ona dla mnie nieistotna, bo wyrobiłem sobie o nim własną opinię na podstawie jego twórczości, a nie krzyków kogoś tam w internecie.

w drugim akapicie przeinaczasz moje słowa, dlatego może napiszę jeszcze raz o co mi chodzi:
- uważam, że Uwe Boll jest solidnym reżyserem, który potrafi nakręcić porządny film, ale bardziej mu się opłaca kręcić szmiry.
- pisząc o "głupich tłumach" miałem na myśli ludzi, którzy uczestniczyli w zjawisku "boll-bashingu", tj. osoby, które obrażały go na podstawie zasłyszanych opinii, nie oglądając jego filmów. nie czuje się źle, obrażając ludzi, którzy sami bezpodstawnie obrażają innych.
- jeśli obejrzałeś kogoś 1-2 filmy, możesz sobie wyrobić opinię o tych filmach, wstępnie poznać ich autora, ale nie daje ci to prawa do wygłaszania ostatecznych wyroków na temat czyjejś twórczości. tyczy się to każdego twórcy.
- jestem w stanie uszanować czyjąś opinię, jeśli ten ktoś wyrobił ją sobie znając i rozumiejąc cały przekrój twórczości danego artysty. problem w tym, że ta grupa stanowi BARDZO małą część ludzi, którzy wyrobili sobie ostateczną opinię o Bollu.

mam nadzieję, że wyraziłem się nieco jaśniej.

macmat55

Myślisz, że dlaczego tak restrykcyjnie ograniczono w 2005 owe prawo? Nie dość, że to przynosiły straty dla skarbu państwa to jeszcze się tym bezwstydnie (i głupio) szczycono. Tylko opór tamtejszych filmowców nie spowodował jeszcze drastyczniejszego obniżenia progów... Tak też Boll zarabia, "na machlojkach" i nawet gdyby podwoił, ba - potroił wpływy z dvd nie jest to wstanie głównego sposobu zarobku zmienić... z tym iż teraz przez zmniejszony próg jest mu trudniej (i jego księgowym też) toteż musi się chwytać takiego kickstartera.

W reszcie się nie będę powtarzał. Trudno mym zdaniem przypinać łatkę "solidnego reżysera", który nie jest wstanie opanować kamery i dobrać podkładu, nawet jeżeli jest to "zły film dla pieniędzy". Jeszcze gorzej, jeżeli faktycznie coś potrafi (Dafur) lecz mu się zwyczajnie nie chce wysilić.

Martin von Carstein

nie wiesz jaką część jego zarobków stanowią "machlojki". problem tkwi w systemie, a nie w przedsiębiorczych ludziach. zresztą teraz ma chyba firmę z siedzibą w kanadzie, nie wiem jak tam wygląda system podatkowy. możemy sobie tak dyskutować godzinami o tym jak zarabia i do niczego nie dojdziemy, bo żaden z nas nie wie jak to wygląda. mogę być jedynie pewny tego, że widziałem sporo jego filmów i zwykle mi się podobały. a boll do dzisiaj kręci ze dwa filmy rocznie, więc jakoś daje radę bez wielkiego wsparcia ze strony państwa.

postal 2 miał być bardziej "bollowym" filmem. producenci nie chcieliby ryzykować finansując tak niepoprawną politycznie produkcję, stąd kickstarter. jego dobre filmy nie zarabiają dużo, bo nie pasują dużym wytwórniom z hollywood - są zbyt brutalne i nieugrzecznione. żeby zarabiać, kręci popularniejsze tematy. tak wygląda rzeczywistość twórcy spoza sieci hollywoodzkich koneksji. tutaj masz krótką wypowiedź bolla o tym, co mu wadzi w hollywood i dlaczego nie rozwija tam kariery: https://www.youtube.com/watch?v=v-TDI6Cf_MA

zresztą już nawet te filmy o grach nie są takie tragiczne, widziałem poza postalem jeszcze house of dead i trylogię bloodrayne. oczekiwałem głupich siekanek i to dostałem, nic mi w nich specjalnie nie wadziło. w filmwebowej skali zasługują na 4-6.

Martin von Carstein

Jeśli to 50% ZWROTU kosztów produkcji to znaczy że musiał wyłożyć 100% i odzyskał 50% gdzie tutaj zarabianie ? Chyba nie wiesz co znaczy słowo restrykcyjnie. Nie wiesz co oznacza słowo "machlojki". O skarbie państwa też nie masz pojęcia a przedstawiasz jakieś swoje analizy. Litości. Zobacz na te liczby, piszesz że jakiś jego film kosztował 60 mln, wyłożył taką kasę i powiedzmy że odzyskał 30 mln, a film zarobił 10 mln to jest 20 mln straty. To że nie potrafisz wyjaśnić tego fenomenu, to znaczy skąd bierze kasę, to nie znaczy od razu że uzyskują ją nieuczciwie, a korzystanie z przepisów nie jest niczym nielegalnym. Jeśli wpisujesz się w jakiś przepis i możesz odzyskać 50% kosztów, to dlaczego z tego nie skorzystać? Każdy przytomnie myślący producent filmowy z tego korzysta, a nie tylko Boll czy jakaś garstka. Wprowadzenie niższego procentu zwrotu wpłynęłoby na cały rynek filmowy. Oczywiście jeśli tylko cała sprawa nie jest jakimś fikcyjnym produktem "prasy brukowej". Szczerze to nie znam wiarygodnego źródła na ten temat. Pomyśl jeszcze w ten sposób, jest to osoba znana, jeśli faktycznie podejrzana byłaby kwestia finansowania jego filmów, to przy takich kwotach, z pewnością miałby na głowie co najmniej skarbówkę. Facet ma po prostu łeb na karku, widocznie w tym "szaleństwie" znalazł jakiś sposób na zarabianie.

kamilos56

...

Obecnie wynosi 50%, wcześniej mógł odzyskać 100%. Dlatego też (od 2005 czyli od rozpoczęcia zdjęć do Dungeon Siege) w jego filmografii nie pojawiają się już wielkie produkcje za "przyzwoite" miliony - producenci mają zerowe szanse zysku - a U.B musi sięgać do takich sposobów pozyskiwania środków jak Kickstarter. Zbierze i wyda 1,5-2mln, ma 1mln zwrotu + jakieś tam dochody z DVD (w końcu jakąś gromadkę wielbicieli kiczu zdołał zebrać przez lata).

Aczkolwiek teraz jego firma jak napisano wyżej ma siedzibę w Kanadzie, więc podlega pod inne przepisy. Ciekawe czy ta przeprowadzka była zmotywowana właśnie "skarbówką na głowie" (nie śledziłem kariery więc nie wnikam).

A co znaczy słowo "machlojki" (i od razu "kreatywna księgowość") w przemyśle filmowym mógłby ci wytłumaczyć Lew Rywin.


Martin von Carstein

Jeśli przytoczyłbyś jakieś wiarygodne źródło o tych przepisach to można by było dyskutować w ten sposób dalej... inaczej to nie ma sensu. Tworzysz jakieś swoje przesłanki wskazujące na prawdziwość Twoich tez.
Zauważ również że aby dostać zwrot jakikolwiek to trzeba najpierw całą sumę wyłożyć ze swojej kieszeni.

kamilos56

http://www.cinemablend.com/features/Uwe-Boll-Money-For-Nothing-209.html

Wywiad z Uwe.

Zakładam z góry iż wikipedia (niemiecka, polska, angielska) może nie wystarczyć ale racz zauważyć iż tam się cytuje wprost słowa samego Bowla, jego wypowiedzi w kwestii finansowania i podatków. Było w wywiadach, było też na pudełku dvd Alone in the Dark. Jeżeli uważasz mimo wszystko to za fikcje, a U.B mógł mieć kilka razy zaćmę to najprościej będzie to sprawdzić u źródła i pogrzebać w niemieckich ustawach. Do czego zachęcam.

Martin von Carstein

Zachęcasz na jakiej podstawie skoro sam takiego zapisu nie znasz? Mam szukać wiatru w polu ? Nie piszesz nic konkretnego. A ja mam co robić, a nie szukać czegoś co się komuś wydaje.

kamilos56

To ciebie powyższy "materiał dowodowy" nie satysfakcjonuje, nie mnie - "oskarżony" sam się bowiem przyznaje do winy. Nie czuję się zatem zobowiązany marnotrawić swego czasu na wyszukanie ściślejszych informacji. Niby czemu? Jeżeli masz natomiast wątpliwości co do źródeł to je obal czymś mocniejszym niż "bo mi nie pasuje i nie dostrzegam konkretów". Google, dwie ręce i rozum chyba masz.

Martin von Carstein

Trudno żeby przesłanki na wpół wymyślone, a na wpół wyczytane gdzieś na necie, uznać za konkret. Ale najwidoczniej niektórym taka podstawa wystarczy żeby to potem wszędzie głosić i opierać o to swoje opinie o innych. Przez takie podejście spada wartość informacji jakie można znaleźć w necie.

kamilos56

Znaczy się dla ciebie słowa Bolla (jak nie z wywiadów to z komentarzy dołączonych do wersji DVD "Alone in the Dark". Możesz kupić własną kopię i sprawdzić) to "wymysły" i będziesz się tej wersji z uporem trzymał. Twoja wola

http://www.faz.net/aktuell/finanzen/steuersparmodelle-spiel-mir-das-lied-vom-tod -der-medienfonds-1410601.html


http://www.scifi-forum.de/off-topic/off-topic-allgemein/18175-steuerwahnsinn-deu tsche-steuerzahler-finanzieren-hollywood-filme.html

Tu masz wycinek z artykułu odnośnie prawa (i dlaczego zostało zlikwidowane) z 2003. Sam artykuł zdążył niestety wygasnąć.

http://jungefreiheit.de/service/archiv/?www.jf-archiv.de/archiv05/200512031824.h tm

Tutaj masz artykuł z 2005 (Junge Freiheit) o tymże prawie, a konkretnie o wyzyskiwaniu Niemieckiego Funduszu Filmowego przez bogatych inwestorów (jak U.B) i inwestowaniu pieniędzy za granicą.

Martin von Carstein

A tutaj o jego "niedawnych" bojach z funduszem filmowym w celu uzyskania odszkodowania.

http://www.anwalt.de/rechtstipps/boll-medienfonds-schadenersatz-fuer-filmfonds-a nleger_044569.html

Martin von Carstein

A tutaj masz o samym funduszu filmowym.

http://de.wikipedia.org/wiki/Medienfonds

Martin von Carstein

No okej, Boll korzystał z luki w prawie. Czy to coś złego ?

Dla mnie świadczy to raczej o sprycie, a nie głupocie czy tępocie. Nie oszukujmy się kto z nas nie skorzystałby z jakieś luki w prawie podatkowym, a ci którzy takowe znają, z pewnością wykorzystują, jeśli tylko mają łeb na karku. Bo przecież płacenie wymyślnych podatków, które to tak pozyskane środki zapychają kieszenie polityków, uszlachetnia duszę, świadczy o człowieku i decyduje o jego zbawieniu. :D Niektórzy są po prostu na tyle sprytni, że nie dają robić się w konia i zamiast wiecznie narzekać na podatki, potrafią wykorzystać prawo na swoją korzyść.

No i najważniejsze, nie dość że był na tyle sprytny aby lukę wykorzystać to zrobił dzięki temu kilka filmów ocenionych na dobre. Oczywiście całe to finansowanie filmów i spryt Bolla nie mógł ograniczać się jedynie do wykorzystania tej luki, co widać po kosztach i jego działalności.

kamilos56

Czytałeś w ogóle te teksty? Tam masz jasno wyjaśnione co było w tym złego m.in. szwindle w celu uzyskania odszkodowania za nieudane (celowo) filmy, nadużywanie systemu mającego służyć rozwojowi niemieckiej kinematografii i wyprowadzanie pieniędzy niemieckiego podatnika z funduszu filmowego na zachód (m.in. do Hollywood). Ukuto nawet powiedzenie "Pieniądze od głupiego Niemca" (czy jakoś tak).

To dość "mało etyczne", dodajmy do tego fakt iż Boll i jemu podobni wielcy cwaniacy walnie przyczynili się do realnej szkody wobec mniejszych reżyserów, w szczególności tych od "kina artystycznego". Szkody jakie wyrządzili były tak duże, że trzeba było zwołać nadzwyczajne posiedzenie rządu i pośpiesznie uchwalono odpowiednie prawo... które potem łatano jeszcze przez rok.

Dalej poszło z górki - ustawa zmniejszyła szkody, część "Rywinów" stopniowo się wycofała bowiem fiskus zaczął baczniej przyglądać się przejawom "kreatywnej księgowości" (pokroju "sklejkę wpiszemy jako dąb")/

U.B zaczął robić filmy za grosze - nadal głównie beznadziejne bo tylko przynoszące stratę pozwalały ubiegać się o rekompensatę. Np. Drugi Dungeon Siege to tylko 4.5 mln. W końcu Fundusz i Skarbówka miały dość, U.B musiał się zacząć procesować w celu uzyskania odszkodowania... w rezultacie gdy atmosfera zrobiła się nazbyt gęsta na kopach przeniósł swoją firmę na nowy grunt czyli do Kanady, a o pieniądze stara się np. po kickstarterach.

Dodam, że wcześniej nie nazywałem (oceniałem) tego czynu złym lecz jedynie sprostowałem "popyt".

Cóż, jak to powiedział Bierce "Spryt zastępuje u głupca inteligencję"... choć nie nazywałem też U.B głupcem. To wyrachowany nikczemnik, naciągacz, hochsztapler, a nawet pasożyt społeczny ale nie tuman.

Martin von Carstein

No wybacz ale takie rewelacje z prasy brukowej są mało wiarygodne. Jeśli nie ma żadnego wyroku to wybacz ale dla mnie to śmieszne wyciąganie z tego tak daleko idących wniosków i sugerowanie że robił tak Boll, tylko dlatego że takie praktyki się zdarzały. Dość łatwo przychodzi Ci mieszanie człowieka z błotem, którego nawet nie znasz, a swoje opinie opierasz o jakieś "artykuliki" i budujesz na ich bazie swoje teorie. Nie ma czegoś takiego jak odszkodowanie za nieudany film :D. A takie użycie słowa "szwindle" jakie zaprezentowałeś jest bezsensu... co może oznaczać "szwindle(oszustwa) w celu(...)" chyba przyznasz że nie ma w tym sensu. Korzystasz z mocnych słów i tak cię ponosi że nie zastanawiasz się do końca co one oznaczają, tylko starasz się żeby Twoja wypowiedź zabrzmiała mocniej i wpadasz w takie absurdalne zwroty. W dodatku ciągle kreujesz jakieś swoje teorie, które przez swoją radykalną skrajność i naiwne podejście do sprawy, również są absurdalne. Proponuje trochę stonować swoje osądy, tak żeby umożliwić sobie bardziej rozsądne spojrzenie na sprawę. Co do Twojego cytatu, Bierce twierdził też że "inteligencja to choroba umysłowa". Dla mnie nie jest autorytetem, mam nieodparte wrażenie że te cytaty to jakieś bzdury. Może brakuje tutaj kontekstu, bo w ogólności nie mają sensu.

kamilos56

Czyli nie czytałeś. Nawet dałem Ci ustawę gdzie masz o odszkodowaniu, którą nazywasz "artykulikiem" i "prasą brukową". Podobnie tygodnik "Junge Freiheit". " "Litości". :D Cóż, mogę jedynie winszować opanowania erystyki.

Per risum multum poteris cognoscere stultum.

Martin von Carstein

Gdzie ta ustawa ? Jeśli Boll nie ma jakiegoś wyroku ani nawet nie został żaden postawiony to Twoje oskarżenia są zbyt pochopne. A za tym funduszem stoi grupka inwestorów a NIE państwo, to znaczy tyle że to nie obywatele finansują fundusz. Chodzi o finansowanie filmów i podział zysków, czysty interes, oraz jest to zabezpieczenie przed nieudanym filmem. Na fundusz trzeba wpłacać pieniądze tak jak na ubezpieczenie, co musiał robić Boll, potem można domagać się odszkodowania jeśli coś nie wyszło.

macmat55

Sorry, ale to że ktoś posiada doktorat z literatury nie ma kompletnie znaczenia. To zupełnie pozamerytoryczne przesłanki. Może ja zapytam jak ocenić kogoś kto krytykę odpiera za pomocą argumentów ad personam?

A to co piszesz o nim, że kupuje tanio licencje gier i robi filmy hurtowo tylko przemawia za tym że jest wyrobnikiem a nie artystą. Ja jego twórczości nie krytykuję, bo za mało ją znam, ale chodzi mi o argumenty.

Co do Korwina - niestety, ale jeżeli ktoś chce robić karierę w polityce to nie może dawać powodów do łapania za słówka nawet po godzinnym mówieniu z sensem. Taka jest natura tej roboty i jeżeli ktoś sam dotarcza przeciwnikom amunicji to potem może mieć pretensje do siebie. Poza tym Mikke akurat nawet słuszne w moim mniemaniu rzeczy mówi w taki sposób że ręce opadają. I niestety z czasem mu się coraz bardziej pogarsza.

mlody969

1. dlaczego doktorat nie ma znaczenia? w tej części broniłem Bolla jako człowieka, a nie artystę.
2. jesteś trzecią osobą która pisze to samo. naprawdę nie chcę mi się powtarzać.
3. wychodzi na to, że dla ciebie ważniejsze jest to, co polityk mówi, niż co robi. dla mnie jest na odwrót. Korwin może mieć złą reputację przez jakieś chwytliwe zdania o faszyźmie, szowiniźmie, czymkolwiek, wyciągane z kontekstu i obracane przeciwko niemu przez media i przeciwników politycznych. mnie to jednak nie obchodzi, bo wiem że to brednie. zgadzam się z jego programem i poglądami wolnościowymi. dlaczego mam przejmować się zdaniem lemingów, którzy całą wiedza o Korwinie czerpią z mediów?
pozostając w tej analogii, nie interesuje mnie to, jaką opinią cieszy Uwe Boll, bo widziałem wiele jego filmów, kilka bardzo polubiłem i rozumiem, dlaczego wybrał taką ścieżkę kariery.
nie chcę żeby to zostało odebrane jakbym się wywyższał, ale ta dyskusja póki co wygląda jakby ktoś, kto nigdy nie latał samolotem chciał przekonać pilota boeinga, że latanie jest niebezpieczne. Przecież one latają tak szybko, tak wysoko, a w "Wiadomościach" cały czas mówią o jakichś katastrofach! szanuję to, jeśli ktoś poświęca chwilę żeby mi odpowiedzieć, ale podaruję sobie dyskusję jeśli dalej będzie wyciągał argumenty o "większości słabych filmów o grach" ;]

macmat55

Doktorat nie ma znaczenia bo niby dlaczego by miał mieć? Zwłaszcza, że doktorat ma z dziedziny która nie korzysta z metody naukowej. To jest zupełnie pozamerytoryczny sposób argumentacji, bo oceniając czy ktoś jest tępy (to jeszcze zależy jak zdefiniować tępotę) ocenia się postępowanie danego człowieka, jego wypowiedzi i rozumowanie. Wiesz, znałem kiedyś kobietę która będąc po oceanografii twierdziła, że wieloryb jest rybą...

Co do polityki to widzisz, niestety w tym fachu to co polityk mówi jest częścią składową tego co robi. Bo niestety, jak ktoś kandyduje na najwyższe stanowiska w państwie to nie tylko po to aby w gabinecie podpisywać rozporządzenia, ale także aby utrzymywać relacje z innymi, bywać na salonach i kontaktować się z mediami. I niestety Mikke się do tego nie nadaje. A w gospodarce rynkowej którą to podobno JKM popiera bardzo ważne są nasze relacje z innymi oraz wizerunek.

Piszesz coś o "lemingach" (o tym za chwilę) którzy całą wiedzę czerpią z mediów... ale z czego mają czerpać przeciętni ludzie wiedzę o politykach czy kandydatach na polityków jak nie z mediów? To właśnie w interesie i kompetencji danego polityka jest dbanie o wizerunek w mediach. A jeżeli ktoś nie potrafi w odpowiedni sposób pokazać się w mediach przed wyborami to na jakiej podstawie mam przypuszczać, że jakby został ewentualnie premierem czy prezydentem będzie mógł w cywilizowany sposób rozmawiać na polu międzynarodowym? Tu nawet nie chodzi o jego poglądy tylko o to że zachowuje się jak neurotyk. To tak jakbyś wyprodukował znakomity produkt i sprzedawał go pod hasłem "kupujcie k..wa frajerzy". Naprawdę, przy złym marketingu produkt się nie obroni.

Co do sławnych lemingów to naprawdę to słowo mnie śmieszy, bo to jest nic innego jak zwykły atak ad personam który bardziej świadczy o atakującym niż atakowanym. To słowo to takie zastępstwo dla słów rodzaju "głupek, kretyn, debil", tylko używanie tych słów stało się już niewygodne dla samych atakujących, ale w zamian mają teraz modne słówko "leming" które oznacza mniej więcej to samo i jego stosowanie jest zwykłym prymitywnym atakiem personalnym, najczęściej używanym przez tych którzy o samych sobie myślą jako o wielkich niezależnych, świadomych itp.

Mikke to jawny populista, trafiający w gust młodych pragnących zmian ludzi którzy dają się złapać na chwytliwe hasełka. Ileż to razy w internecie czytałem infantylne zdania typu "Mikke zbuduje kapitalizm, kapitalizm jest lepszy niż socjalizm". Niestety JKM trochę zbyt optymistycznie podchodzi do pewnych mechanizmów ekonomicznych, a jego przeciętny wyborca nie ma zazwyczaj pojęcia o ekonomii jako takiej i nie zdaje sobie sprawy choćby z tego że krzywa Laffera nie działa od razu. Sam jestem gorącym zwolennikiem liberalizmu, ale wszystko trzeba robić z głową, a nie na hurra.

Poza tym nie wydaje mi się aby JKM był wielkim wolnościowcem. Tak naprawdę odnoszę wrażenie że facet jedynie w jakimś stopniu popiera wolny rynek, ale jest za silną i bezwzględną władzą państwa na co wskazuje jego uwielbienie dla Putina. Bo serio, czy prawdziwy wolnościowiec popiera kogoś kto we własnym kraju zwalcza opozycję?

mlody969

jak już pisałem (po raz n-ty), słuchając wypowiedzi Bolla stwierdzam, że to bystry facet. doktorat to wskazówka dla nie orientujących się w jego życiorysie. zauważ, myślimy podobnie, ale jakoś ignorujesz to, co już stwierdziłem wcześniej.

dyskusja dotyczy Bolla, ale skoro się tak rozpisałeś o Korwinie - jak już pisałem, nie interesuje mnie otoczka wokół niego. całe życie poświęcił promowaniu swoich *idei* - jego głównym celem jest wdrożenie swojej wizji państwa w życie. gdyby chciał zostać wpływowym politykiem, wybrałby przecież bardziej chwytliwe poglądy, prawda? on od grubo ponad dwudziestu lat pozostaje przy swoich ideach. argumenty o populizmie, chwytliwych hasełkach dla młodzieży są przy tym po prostu śmieszne. jest to logiczne, że polityk, którego największym celem jest objęcie jakiegoś stanowiska, poczucie władzy, większość swoich sił przeznaczy na doskonalenie się w manipulacji, wizerunku, powierzchowności. zbędnych, fałszywych cechach. świat opiera się na fałszu, to prawda. dlatego tym bardziej wspieram ludzi, którzy idą pod prąd, słuchając wyłącznie własnego sumienia. Korwin po prostu chce doprowadzić do zmian, a nie dążyć do pięknego mówienia na pięknym stanowisku.

Korwin jako twarz partii jest od gadania do ludzi, więc wiele rzeczy upraszcza. KNP jest od działania. W KNP jest pełno ludzi znających się na ekonomii, kierujących się jego ideami. to naprawdę jest takie proste. zresztą jeśli będą zdobywać władzę, to stopniowo. wyborcy zweryfikują, czy zmieniają państwo na lepsze.

"leming" to dla mnie ignorant, ktoś kto uważa słowa z telewizora za czystą prawdę. I TYLE. NIENAWIDZĘ, kiedy ludzie drążą tam, gdzie nie trzeba. posługujesz się niechęcią do tego słowa, żeby dać sobie ładną furtkę do nazwania mnie "prymitywem" (albo chciałbyś mnie za niego uważać, bo to przecież wygodne, gdy się z kimś nie zgadzasz), który atakuje personalnie i w dodatku ma o sobie wysokie mniemanie. i jak to teraz wygląda?

tyle o polityce. i tak się rozpisałem, nie chce mi się więcej dywagować o tym w dyskusji na filmwebie

macmat55

A ja uważam że to prymityw i wnioskuję tak po wypowiedziach obrażających jego krytyków (np że siedzą w domu i mama płaci za wszystko). Jest to próba odparcia krytyki poprzez deprecjonowanie oponenta bez odnoszenia się do istoty krytyki. Podobna sytuacja jak ta o facecie który nigdy nie latał, a próbuje przekonań pilota o zagrożeniu. Nie jest istotne to czy ktoś latał czy nie latał, istotne jest jakich używa argumentów. Jeżeli jako argumentu używa np statystyk dotyczących katastrof to jakie znaczenie ma to że gość nie latał? To klasyczny zabieg erystyczny o nazwie ad hominem, tzn argument odnoszący się do oponenta a nie jego słów. Radzę Ci przeczytać Erystykę Schopenhauera

I widzisz, ja nie mam w zwyczaju atakowania oponentów, ja atakuję głoszone przez nich tezy. Gadka o lemingach jest naprawdę żenująca i nie ma żadnej wartości merytorycznej i tak, jest to prymitywne, nie zamierzam się wzbraniać przed nazwaniem rzeczy po imieniu żeby kogoś przypadkiem nie urazić. Ataki personalne są najbardziej nikczemnym zabiegiem erystycznym o którym pisał już wyżej wspomniany Schopenhauer.

Piszesz, że leming to ten który bierze informacje z telewizji, ale czy osoba biorąca informacje z gazet nie jest wtedy wg tego pojęcia lemingiem? Bo jaka jest różnica czy dany tekst usłyszy z ust prezentera czy przeczyta w formie papierowej? A jeżeli tak to z jakich gazet? Jak ktoś czyta Newsweeka to jest lemingiem, ale jak Najwyższy Czas to już nie? Podobnie atakuje pisuariat zarzucając widzom TVN że są lemingami, ale jak sami bazują na jakiejś Republice TV czy niezaleznej.pl to już są świadomymi obywatelami? A może po prostu słowo "leming" jest czymś w rodzaju lepperowskiego "Balcerowicz musi odejść" które co prawda sensu nie ma żadnego, ale zawsze można rzucić gdy się z kimś nie zgadzamy?

Co do Korwina - jak chce doprowadzić do zmian to powinien zjednywać sobie przyjaciół a nie robić wrogów. Korwin jest monarchistą co bierze się z uznania wyższości prywatnej własności nad własnością państwową, co doprowadziło do wniosku ze sprywatyzować należy też i państwo. Pomijając pułapki takiego myślenia, to zastanów się - oddałbyś firmę w zarządzanie komuś kto nie potrafi się dogadywać z ludźmi?

mlody969

Człowieku, przekręcasz wszystko i czepiasz się detali. Żaden z moich rozmówców nie znał filmografii Bolla, mimo tego odpowiadałem wprost na wszystkie argumenty. Gadanie ze ślepym o kolorach.

Nie mam ci nic więcej do powiedzenia.

mlody969

Jesteś takim obrońcą "poprawnego dyskutowania" a nie widzisz nic złego w "łapaniu za słówka", "wyciąganiu słów z kontekstu" i w ten sposób przeinaczaniu sensu całej wypowiedzi na swoją korzyść. To również nieuczciwe, poza merytoryczne prowadzenie dyskusji. Przez co obrywa Korwin. Piszę o tym bo z jednej strony podkreślasz że coś jest niewłaściwe w dyskutowaniu, a z drugiej uznajesz podobne praktyki za słuszne, a nawet "pożyteczne", bo dotyczy kogoś z kim się nie zgadzasz.

W dodatku podkreślasz jak naganne jest stosowanie argumentów ad personam, a sam ją stosując obrażając rozmówcę sugerując że jest "prymitywem". Wystarczyło jedynie zwrócić uwagę na retoryczny zabieg, a darować sobie resztę. Zdradza Twój brak konsekwencji.

"Doktorat nie ma znaczenia bo niby dlaczego by miał mieć? Zwłaszcza, że doktorat ma z dziedziny która nie korzysta z metody naukowej."

Uznajesz że każda nauka która nie jest ścisłą, to nie nauka ? Jakiś nonsens. Poza tym, skoro nie ma znaczenia, to jaki jest merytoryczny sens deprecjonowania dziedziny z jakiej ten doktorat ma ? Myślisz że najwyższy stopień naukowy, niezależnie z jakiej dziedziny, otrzymują debile ? Wydaje mi się że dość obiektywnie można powiedzieć coś o człowieku, patrząc na jego osiągnięcia, więc tutaj również tytuł naukowy, który dostaje się przez wniesienie do tej nauki czegoś nowego, nowej jakości. Zrozumiałeś jak małe masz pojęcie o sprawach które próbujesz wyrokować?

"Korwin jest monarchistą co bierze się z uznania wyższości prywatnej własności nad własnością państwową, co doprowadziło do wniosku ze sprywatyzować należy też i państwo."
Co rozumiesz przez uznawanie wyższości prywatnej nad państwową oraz określeniem sprywatyzowania państwa ? :D Wydaje mi się że państwo nie powinno mieć prawa do zabierania własności obywateli. Np nie rozumiem wysokości podatku spadkowego. Dla mnie to złodziejstwo państwa. W tym sensie uważam że własność prywatna jest nad "własnością państwa", ale to wydaje mi się dziwnym podziałem, przecież państwo tworzą obywatele, również z tym co posiadają. Jeśli uważasz że państwo nie ma prawa zabrać Ci domu i wyrzucić na bruk, to musisz być monarchistą? Albo zabierać Twoje i rozdawać innym.

macmat55

Podpisuje się obiema rękami.

macmat55

http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138262,17395827,Uwe_Boll____najgorszy_rezyser _swiata____Chce_swoimi.html#TRwknd

macmat55

Wiesz jako, że film Dungeon Siege obejrzałem nie mając zielonego pojęcia kim jest Uwe Boll, to nie mogłem oceniać jego dzieła na podstawie opinii innych osób. Mimo to dostał ode mnie 2/10. Nie z powodu mojego sentymentu do gry, w którą grałem może kilka godzin dziesięć lat temu, a z powodu idiotyzmów w samym filmie typu: Farmer ma na imię farmer i nawet jego dziecko mówi do niego nie tato a farmer. Nie czepiam się obsady, bo jest zaskakująco dobra, ale jej wykorzystanie to inna para kaloszy. Dodajmy do tego kiepskie kostiumy "wojowników KIT" i słabe sceny batalistyczne i mamy niestety gniot. Ja nie oceniam go jako człowieka, bo go zwyczajnie nie znam, oceniam jego twórczość, a ta jest cholernie nierówna.

krigeranethoth

w porządku, wyrobiłeś sobie swoje zdanie. że jest nierówny to też fakt. gorzej jak ktoś nie widział filmu a się wypowiada, o tym pisałem wyżej.

macmat55

Niestety żyjemy w świecie gdzie nie można się potknąć bo zostanie się zjedzonym przez ludzil.

macmat55

skracając jak tylko mogę, widziałem wiele filmów Uwe, niestety. W większości przypadków, nie wiedziałem, że to on jest reżyserem. Ma parę wyjątków, nie wszystkie jego filmy mają u mnie 1, jednakże co z tego.
Jeżeli chodzi o te Twoje argumenty, podsumuje je w ten sposób - trudne sprawy, w 11 oraz inne tvnowskie telewizyjne pierdoły zarabiają na siebie plus dają zysk dla stacji. Jednakże, czy to oznacza, że to są dobre produkcje?
Jedynie za co chłopa szanuje, to tak jak napisałeś, za dystans. Chłop ma w dupie recenzje, czy opinie o swoich filmach i systematycznie robi kolejne badziewia.
btw. nie mogę się zgodzić, że nie ma dobrych ekranizacji gier - Mortal Kombat :) kto widział film w latach 90, ten nadal wspomina film z łezką w oku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones