Dirrell dał mu czerwoną kartkę wygrywając kondycją, taktyką, techniką a przede wszystkim myśleniem. Jedenasta runda jakby o niej nie myśleć została "stworzona" przez Abrahama, który pięknie się podłożył swym bezmózgowiem. Jakby tej rundy nie opisywać to sytuację wypracował sobie Dirrell a germańsko-ormiański team całkowicie się pogubił i emanował bezradnością, której szczytem był postępek Abrahama.
Abra-ham jest stracznie surowy wrecz prymitywny technicznie. Zawsze nie moglem wyjsc z podziwy jak taki prymitywny bokser byl mistrzem swiata. Ale wiadomy to byl niemiecki miszcz. Na rynku amerykanskim juz dawno by polegl nawet w sredniej. A tak dosc dlugo walczyl u wojka "Srał-elanda".
Teraz w turnieju bedzie walczył z Andre Wordem i dostanie kolejna lekcje boksu,pozniej bedzie walczył o trzecie miejsce z Glenem Johsonem bo Froch go pokona a nawet jesli pokona Johsona to trzeba miec swiadomosc ze Glen najlepsze lata ma za soba.Trener Abrahama po walce z Kobrą nazwał go tchorzem poniewaz wiedział ze przegrywa i bał sie zaryzykowac.