Następny "hicior" klasy C ze stajni Uwe Bolla - specjalisty od niskobudżetowych półamatorskich kiszek.
Rzecz się dzieje na farmie. Przez tydzień pada deszcz, po czym znikają z okolicy wszystkie zwierzęta. Trupów nie ma, więc nie wiadomo, co się z nimi stało. Z pobliskiego miasta znikają prawie wszyscy ludzie, towary ze sklepów są rozszabrowane. Nie wiadomo, co się z nimi stało. Trupów nie ma, a o ewakuacji nikt nic nie słyszał. Została tylko garstka chuliganów. Do rodziny na farmie przychodzi poobijany gostek. Czyta Biblię, zapowiada koniec świata i im pomaga w gospodarstwie. Pod koniec filmu okazuje się, że to morderca, który uciekł z więzienia. Podczas walki z nim mąż jest ranny, a żona i syn przestraszeni. Po jego śmierci Ziemia, Księżyc oraz gwiazdy naszej galaktyki wpadają w kosmosie w czarną dziurę i następuje koniec świata.
Film da się obejrzeć po wypiciu około 10-ciu piw.
Nie gadaj bo Uwe ma pare filmów naprawde godnych uwagi np. "Darfur", "Rampage" i "Stoic", przynajmniej dla mnie spoko filmiki :)
Dokładnie UWE nie jest wcale taki zły jak go malują ;]
a film fakt nie jest hit kinowy ale daje radę :-) widziałem dużo gorsze filmy niż ten nie jest wcale aż tak źle .
do tego trochę golizny z Lauren Holly i da się oglądać :-)
Jak na Uwe to jest naprawdę dobrze. Nie umywa się do "Rampage" ale ma w sobie coś. Dużo gorsze gnioty robił i nadal robi.