Szała, gniot i kmiot. Dawno nie oglądałem tak debilnego filmu, który przyszło mi wyłączyć po
dwudziestu minutach. Fabuła do wymyślenia na sraczu - niewykorzystany potencjał o realiach
więzienia, tutaj zrealizowany w jednym pomieszczeniu 4x4 metry. Mamy do czynienia z błahymi
zabawami bandy zwyrodnialców, którzy znaleźli sobie uciechę w znęcaniu się nad kozłem
ofiarnym. Nie widzę w tym żadnej głębokiej sztuki. Gra o papierosy, gdy na podłodze leżą żetony
też jest w swoim rodzaju niecodzienna. Na pewno reżyser jest zadowolony z pracy aktorów,
którzy się w swoje role wcielili, ale to jedyny atut tego materiału.