Podepnę się pod swój temat, bo mam jeszcze pewne przemyślenie odnośnie nie stricte samego filmu, ale bardziej okoliczności jego powstania; "Stoic", jak wiadomo, jest oparty na faktach i z tego co przejrzałem pobieżnie forum, dla większości jest to wielki plus. Zastanawia mnie, w jaki sposób odniosłaby się do tego filmu rodzina ofiary, jeśli takową posiadał, bo przecież był włóczęgą; nawet jeśli jednak był całkowicie sam na świecie to nawet z powodu jego samego i tego co przeszedł, kręcenie takiego filmu jest mocno kontrowersyjne. Ewentualna rodzina mogłaby sobie nie życzyć, aby ktoś zbijał kasę i wyrabiał sobie nazwisko na tragedii ich bliskiego; wersja alternatywna - nie miał rodziny, w takim przypadku również wydaje mi się nieetyczne, żeby zarabiać przez pokazywanie czyjegoś cierpienia, które ten ktoś w rzeczywistości przeszedł, nawet jeśli był jedynie nikomu niepotrzebnym włóczęgą. Pan Boll nie wydaje się mieć dużo skrupułów, dlatego nie uwierzę w jakieś górnolotne przesłanki o uczczeniu pamięci zamordowanego, bardziej skłaniałbym się ku najprostszemu wyjaśnieniu, czyli że dla kasy i sławy. Film oceniam wysoko, ale samo jego nakręcenie wydaje mi się mocno wątpliwe pod względem etycznym.

faktycznie film nie jest dla wrazliwych. ja nie odwrwacam wzroku od mocnych scen w filmach, ale oglądanie sceny z wymiotami przeroslo moje mozliwosci przyswajania obrzydlistwa. Temu chlopakowi chyba nic gorszego nie mogli już zrobić. Dziwi mnie tylko to więzienie, w większosci zakladow karnych kontakt wzrokowy straznikow z tym co sie dzieje na celi jest obowiązkowy, a w tamtym byli obudowani jak w pudełku