Mściciel z Wall Street to dobry film na wieczór bez wielkich oczekiwań. Moim zdaniem jednak dałoby się wycisnąć z tej historii dużo więcej. Wystarczyło dać scenariusz do poprawek komuś z większymi ambicjami i pojęciem. Najbardziej zraziło mnie kilka rzeczy

1 Samo wpadnięcie w długi głównego bohatera. Jest to słabo wytłumaczone. Nie dość, że przepuścili jego oszczędności to jeszcze tak to zamotali, że wyszło że ma 60 tysięcy na minusie? Dziwne. Lepiej było zwalić te długi na koszty leczenie. Przecież jest dużo scen, w których płaci za leki, wizyty itp. Jakoś bardziej by to tu pasowało
2 Kiedy prawnik doradza sprzedaż domu, nasz weteran mówi "nie przy takich cenach" - ŻE CO?! Ciężko chora żona, na której leczenie będzie potrzebne sporo grosza, a ten będzie czekał aż ceny podskoczą? Przecież każdy normalny facet w takiej sytuacji zrobiłby wszystko, żeby ratować kobietę. Ja sprzedałbym dom i rozglądał się za jakąś kawalerką do wynajęcia albo nawet pokojem, byleby tylko zdobyć kasę na leczenie. Głupio to przedstawili
3 Samobójstwo żony. Facet już tyle poświęcił żeby ją ratować a ona popełnia samobójstwo? Rozumiem załamanie psychiczne ale mogli pokazać jakąś dodatkową motywację tego czynu. Wystarczyła by 1,5 minutowa scena, w której np. lekarz mówi jej, że na razie nie widać żadnej poprawy, że przecież to terapia eksperymentalna i nikt nic nie obiecywał itp.
4 Ostatnia strzelanina. Nie no k.. to była przesada. Gość oszczędza jednego ze swoich "oprawców" bo ten pokazał mu zdjęcie żony i powiedział, że jest w ciąży, po czym wpada do pokoju obok i rozwala kilkunastu?kilkudziesięciu? przeciętnych telefoniarzy, który bezpośrednio z jego sprawą nie mieli nic wspólnego. Ktoś powie, że robi to żeby inni nie wpadli w podobną sytuację co on i nie dali się namówić na jakieś fundusze, ale to przesada. W tym momencie każdy normalny widz przestaje mu kibicować. Przecież oni też mogli mieć rodziny żony dzieci itd. i co? I nic? Taki jest nasz heros?
5 Drewniana gra głównego bohatera. Przyznam szczerze, że wcześniej nie oglądałem ani Skazanego na śmierć ani żadnego innego filmu z Purcellem, i z tego co widzę nic nie straciłem. Ja pier… przecież ten facet miał praktycznie jedną minę przez cały film. Dobry aktor wyciągnąłby z tej postaci dużo więcej. Jedyne co za nim przemawia to wygląd "byłego żołnierza", nic więcej.

Gdyby ktoś poprawił scenariusz to film mógłby wylądować o półkę albo i dwie wyżej, a tak tylko naciągana 5 ode mnie. Szkoda